Problem z cateringiem
W końcu nadszedł mój wymarzony dzień. Dzień mojego ślubu. Przygotowywaliśmy się z moją narzeczoną do tego dnia od zeszłego lata, w którym to spacerując po plaży w księżycową noc, poprosiłem ją wśród odgłosów fal o rękę. Była to dla nas obojga bardzo magiczna chwila. I niezwykle pragnęliśmy, aby dzień naszego ślubu ją powtórzył.
Jednak los nie był dla nas zbyt łaskawy. Z samego rana dostałem sms, nasz catering wypadł. Choroba położyła trzy czwarte składu.
Szybko uspokoiłem pierwsze oznaki paniki. Ciągle powtarzałem sobie w kółko: catering wesele Poznań. Przecież gdzieś w tym mieście musi być ktoś wolny dziś. Zacząłem sprawdzać zapisane numery telefonów. Nagle natknąłem się na numer podpisany Barman na wesele Kraków. Był to facet, którego ostatecznie nie wybraliśmy ale pamiętam, że oferował również catering. Szybki telefon, wyjaśnienie sprawy i udało się. Całe szczęście akurat miał wolne i zgodził się nas uratować. Tylko jak ja teraz żonie wytłumaczę inną ekipę? Mam nadzieje, że w natłoku wrażeń po prostu się nie zorientuje.